Dziś świętujemy! Kupiłam w barku szpitalnym muffinki i się objadaliśmy z dziewczynami w pokoju. Fil dostał prezent w postaci pierwszego jałowego wyniku. Niesamowicie, że tak szybko się oczyścił ten płyn, może rzeczywiście bakteria siedziała w tym gumowym wężyku – drenie. Zobaczymy co pokażą kolejne badania płynu. Trzeba mieć nadzieję, że będzie ok, ale z doświadczenia już wiemy, że trzeba być przygotowanym na wszystko. Mama chrzestna Kinia przysłałam Filowi pszczółkę „Tosię” którą bardzo polubił, a wieczorem pielęgniarki przyniosły Mu takiego śliczniutkiego niebieskiego słonika z trąbką do góry – na szczęście…
A tak przy okazji imienin – bo wcześniej o tym nie było czy wiecie, że Filip, po grecku Philippos, to „miłośnik koni” i konnej walki. W starożytności imię to nosił między innymi król Macedonii, który podbił Grecję. Może nasz mały król też coś, kiedyś podbije…
No comments yet.